sobota, 2 marca 2013

Taki tam... sobotni dzień ;)

Dziś był dzień pełen atrakcji, integracji, niesamowitych pomysłów ;) i trochę męczący ale... udany!
Dziś mamy serduszkowych dzieci - w tym jednego Naszego serduszkowego Anioła - doprowadziły mnie do wzruszenia... Dzięki nim uczę się na nowo miłości. 
Nie wiem czy kiedyś będzie mi dane doświadczyć miłości do właśnie TEJ osoby.
Wydaje mi się, że nie... Jednak lekarze jak i ja sama jesteśmy zgodni co do tego, że potomstwo jednak nie jest dla mnie. 
Jednak kto wie co będzie za kilka/kilkanaście lat? Może coś się zmieni?
Tylko... moje geny się nie zmienią... I nie wybaczyłabym sobie do końca życia gdybym urodziła chore dziecko i bym wiedziała, że ONO cierpi przeze mnie. Przez to, że z moim organizmem jest coś nie tak. 

Byłam dziś u mojego Ptysia w szpitalu, zajadałyśmy się goframi z bitą śmietaną, wpadałyśmy oczywiście na genialne pomysły, posiedziałyśmy na ławce, pośmiałyśmy się, planowałyśmy jak zorganizujemy parapetówkę i łapałyśmy promyczki słońca, które dziś niesamowicie świeciło we Wrocławiu!
Później nadeszła pora na wzmocnienie niektórych znajomości i bardzo milusi wieczór spędziłam z Karolą i Krzyśkiem. Pochodziliśmy po rynku, pośmialiśmy się, powspominaliśmy nasze cekirońskie czasy, wypiliśmy po piwku, dwóch i nawet trzech ;) 

Dziś po raz kolejny przekonałam się, że niesamowicie kocham Wrocław! To właśnie w tym mieście chcę spędzić resztę mojego życia. To tu jest wszystko czego mi trzeba. 
A jutro - w sumie to dziś, bo już po północy... - przyjedzie Alicja i Madzia będziemy gotowały obiad, delektowały się swoją obecnością i planowały jak spędzić piękne wiosenne nadciągające dni! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz