sobota, 31 sierpnia 2013

31.08.2013

Jest... No właśnie - jak? Jest względnie dobrze :)
Jestem w domu, obiad mam ugotowany, leżę z laptopem na kolanach i kubkiem herbaty obok, jest cicho i spokojnie, czego więcej od życia wymagać?. 
Przez kilka godzin były przytulaski, wygłupy i zabawy z najważniejszymi - A,H&Sz. 
Te małe oczka Alicji patrzyły na mnie takim mądrym spojrzeniem, delikatny uśmieszek spowodował, że znikną cały świat. Liczyła się wtedy tylko Ona. Mały bezbronny człowiek.
5 dni temu wróciłam z obozu. Było genialnie! Rozruszałam się, poznałam nowych ludzi, zobaczyłam nowe miejsca, porozmawiałam na tematy, których ostatnio często się nie porusza. 
Wróciłam z nowymi siłami, z nowymi celami i motywacjami. Czy to wszystko wypali? Liczę na to! :)
Organizuję kolejną zbiórkę - tym razem na rzecz mojego małego przyjaciela Nikosia. Zapraszam wszystkich 14 i 15 września do Galerii Dominikańskiej. Podzielimy się sercem z Nikodemem on nam się odwdzięczy swoim pięknym uśmiechem :)

Nikosiowi możecie pomóc również tu: http://www.siepomaga.pl/f/corinfantis/c/954
Zajrzyjcie, zapoznajcie się z jego historią i podziękujcie, że to nie Wy musicie zbierać pieniądze na ratowanie życia najbliższej Wam osobie...


środa, 14 sierpnia 2013

15.08.2013

Jest godzina 01;06 a ja bezsensownie przeglądam kolejne strony w internecie myśląc nad wieloma sprawami. 
To prawda, że w nocy mamy większą skłonność do rozmyślań z sensem i bez sensu również.
W mieszkaniu słychać dźwięk chłodzącej lodówki, muzykę z internetowego radio, oraz samochody, które jeżdżą tuż za moim oknem.
Dzisiejszy dzień był jak najbardziej udany. Połaziłam po sklepach, kupiłam wymarzony prezent na urodziny H. zjadłyśmy z K. naszą ulubioną knyszę spod "kerfa" wypiłyśmy pepsi, porozmawiałyśmy, pośmiałyśmy, powspominałyśmy i wstępnie zaplanowałyśmy jesienny wyjazd do Warszawy.
Jednak wieczór nastał z dziwnym nastrojem. 
Wiem, że nie ma co gdybać... ale zastanawiam się co by było, gdybym była zdrowa, zastanawiam się co by było, gdybym normalnie skończyła szkołę, zastanawiam się co by było gdybym bardziej pielęgnowała niektóre przyjaźnie i znajomości nie skończyłyby się tak z dnia na dzień. 
Czasami tak strasznie brakuje mi niektórych osób, moja duma jednak nie pozwala mi odezwać się pierwszej. 
Ktoś ostatnio się mnie spytał czy chciałabym znów rozpocząć naukę w cekironie?
Teraz już na pewno nie, ale gdybym mogła się cofnąć o 5 lat i przeżyć wszystko jeszcze raz to owszem.
Nie popełniłabym już tych samych błędów. Zamiast NIE powiedziałabym TAK. Zamiast TAK powiedziałabym NIE.... Wtedy moje życie na pewno wyglądałoby inaczej... Lecz nikt jeszcze nie wymyślił wehikułu czasu...
Teraz mieszkam sama we Wrocławiu, czyli moje marzenie spełniło się w połowie, bo miałam tu mieszkać, lecz nie sama. 
Już nie pracuję, w piątek mam spotkanie z moim przyszłym pracodawcą. Liczę na to, że już omówimy szczegóły i dostanę konkretny termin od kiedy mogę zacząć. 
Wierzę, że to będzie coś co mnie na prawdę zainteresuje, w czym będę mogła się spełniać. 

Z tą wiarą kończę i próbuję zasnąć :) Jutro - w sumie to dziś - spotkanie po dwóch miesiącach z M. :*

czwartek, 8 sierpnia 2013

08.08.2013

Nie pisałam prawie dwa miesiące. Nie, nie powiem, że nic się nie działo przez ten czas, bo działo się bardzo dużo. Powiedziałabym nawet, że za dużo.
Skończyłam 22 lata, 
4 dni temu urodziła mi się siostrzenica Alicja,
straciłam pracę, 
od półtora miesiąca mieszkam całkiem sama, 
odbyłam pierwszą wycieczkę z Hanią i Szymkiem po Wrocławiu, 
załapałam się pod kolejny projekt i za niedługo zacznę kolejną pracę,
zbieramy pieniądze na operację serducha małego Nikosia,
niektóre znajomości wygasły, 
inne zaś nabrały tempa i się rozkręciły. 
Miłości mego życia nie mam nadal. 
Dobrze mi z tym i źle jednocześnie. 
Odbyłam kolejne wizyty lekarskie.
U neurologa zmiana leków, 
neurochirurg - wizyta mega szybka! Ja ciamcia zapomniałam płyt z badań. Następna wizyta nie wiadomo kiedy z kilku powodów.
Kolejna kontrola mojego Anioła Stróża - stymulatorka - wszystko pięknie ładnie, śmiechy, pogawętka z doktorkiem i nagle poważna mina, kilka oddechów i znów złe wieści!
Niby tego nie odczuwam, więc ktoś mi może powiedzieć "Zostaw niech tak będzie"
Nie! Nie może tak być! Bo to, że ja tego nie odczuwam aż tak dotkliwie to może być spowodowane ogólnym przemęczeniem, które miało miejsce jeszcze miesiąc temu?
Bardzo zmodyfikowanym węzłem? I cholera wie jeszcze czym.
Nie potrafię tego pojąć dlaczego znów? Nie potrafię się z tym pogodzić... Nie po tym co przeszłam. Nie po tym całym strachu, nie po przepłakanych wielu godzinach.
NIE, NIE NIE!!! Po prostu nie... Nie chcę....
Napisałam maila do lekarza, który wykonywał mi ostatni zabieg. Czekam na badanie i kolejną wizytę za miesiąc licząc na... cud?

Wyżaliłam się do cyberprzestrzeni.... Bo jakoś ostatnio nikt mnie nie chce słuchać...