wtorek, 28 maja 2013

28.05.2013

Był weekend i skończył się weekend. Tak na dobrą sprawę jeszcze się dobrze nie zaczął a już nastał poniedziałek. Powiedzcie jak to możliwe?!
Niedzielny dzień spędzony z Nią na wieeeelgachnych zakupach.
Wydałam kupę kasy, więc zdobyłam wiele nowych rzeczy do mieszkania.
I tak zaczęłam sobie obmyślać jak kiedyś będzie wyglądał mój dom.
Będzie miał wielki ogród z trampoliną, huśtawką, hamakiem.
Będzie miał sypialnię z wielkim łóżkiem w pościeli, w której będę się zatapiała każdego wieczoru.
Będzie miał śliczny kominek w salonie, przy którym spędzę wiele wiczorów.
Będzie miał duuuuuży parapet, abym mogła siedzieć na nim i oglądać gwiazdy słuchając ulubionych piosenek. 
Tak, właśnie. Tak będzie wyglądał mój wymarzony dom...
Fajnie jest mieć marzenia, wiecie? 
I fajnie jest robić wszystko, aby do nich dążyć.

A poniedziałek zaczął się koszmarnie... Już wiem dlaczego nie lubimy poniedziałków... 
Bo w poniedziałki dzieją się złe rzeczy, bo w poniedziałki jest się zmęczonym, bo w poniedziałki wszystko idzie nie tak... Tak właśnie było w ten poniedziałek. 
Był straszny i tak bardzo się cieszę, że kończy się już wtorek...

Nowy tygodniu - proszę cię, bądź lepszy niż poprzedni. Bądź lepszy niż poniedziałek... :)




A jutro tomografia... Sama jestem ciekawa jakie nowe zmiany wyjdą.
Trzymajcie kciukasy!

sobota, 25 maja 2013

25.05.2013

Jak ja lubię dni kiedy nie muszę nic robić. Kiedy mogę się zwyczajnie lenić, zapominając o wszystkim. 
Już dawno nie miałam takiego dnia. 
A taka sobota jak dziś była mi bardzo potrzebna bo tak jak się spodziewałam... Ten tydzień był cholernie ciężki. 
Wychodziłam z domu z samego rana a wracałam w nocy, moim jedynym posiłkiem w ciągu dnia było śniadanie. 
Już wczoraj zapoczątkowałam dobry weekend, najpierw przyjechały mi zakupy, odebrałam zdjęcia, skorzystałam z promocji w rossmanie i kupiłam trochę kosmetyków a wieczorem udałam się na imprezę urodzinową Michalinki ;)
Poznałam trochę nowych osób, zrelaksowałam się, porobiłam zdjęcia.
Dziś dzień spędzony z w łóżku z laptopem.
A jutro? Jutro wielkie zakupy w IKEA! Wreszcie!
Liczę na to, że nadchodzący tydzień nie będzie już tak ciężki jak ten mijający... 

poniedziałek, 20 maja 2013

20.05.2013

Dziś jest jeden z tych dni kiedy jestem zmęczona od momentu otwarcia oczu.
Dziś jest jeden z tych dni kiedy nic nie ma sensu. 
Dziś jest jeden z tych dni kiedy jest cholernie ciężko.
Dziś jest jeden z tych dni kiedy tęsknię...
Za czym?
- za tym co było kiedyś,
- za popołudniami spędzonymi z Izą i Alką jedząc marchewki,
- za wieczorami z Magdą kiedy śpiewałyśmy, oglądałyśmy filmy, rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, 
- za Hanią, Szymkiem, Patrykiem,
- za Panem M.
- za normalnym życiem, bez neptykowatości. 


Ostatnio odchodzi stanowczo za dużo ludzi... Ludzi mi znanych, każda z tych osób umarła stanowczo za szybko. 
Najpierw był Michałek, Bartuś, Maciuś - trójka dzieci... Dzieci, które miały przed sobą całe życie, które mimo wszystko chciały żyć.
A dziś odeszła koleżanka z pracy. Nagle... Przeżywając połowę swego życia. Kobieta z wielką życiową mądrością... 
Do zobaczenia Małgosiu! Kiedyś się zobaczymy!

sobota, 18 maja 2013

Pooost

Mimo, że spędziłam dziś 10 godzin lekcyjnych w szkole to dzień w zupełności udany.
Czasami wystarczy tak niewiele żeby się naładować pozytywną energią po ciężkim tygodniu.
Wystarczy tylko spotkać się z przyjaciółką, porobić głupie miny do zdjęć, zjeść mrożone biedronkowe pierogi - swoją drogą w tesco mają lepsze ;) - wypić piwo i cieszyć się życiem!
Tak niewiele a zarazem tak dużo. 
Tak więc baterie naładowane na kolejny tydzień, który być może będzie przełomowy?
Na pewno będzie ciężki, będzie trzeba przemyśleć kilka spraw, rozwiać kilka wątpliwości, porozmawiać z kilkoma osobami. 
Generalnie mogłabym zacząć robić to dziś, ale mi się nie chce.
Nie chce mi się zamartwiać, więc zostawiam to na poniedziałek.
Teraz ludziska uśmiechają się do mnie ze zdjęć, więc i ja się uśmiecham do nich,
likwiduję szkodniki, które chcą mi wypijać krew, 
zagłębiam się w filmie i nadal cieszę się życiem!
Wam radzę robić to samo :D

Miłego sobotniego wieczoru!

piątek, 17 maja 2013

Tytuł posta.

Dzieje się i nie dzieje się. 
Każdego dnia wychodzę o tej samej godzinie z domu, mijam tych samych ludzi po drodze, idealnie trafiam na zielone światła, wchodzę do biura, robię co mam robić, wychodzę na tramwaj, czekam 4 minuty, wsiadam do drugiego wagonu, wracam, mijam autobus, który zawsze wraca pusty, znów są idealnie zielone światła, wchodzę do mieszkania, jem zazwyczaj warzywa z patelni, ewentualnie jakieś inne mrożonki bo dla samej siebie nie opłaca się gotować....
Czasami wyjdę z kimś się spotkam, porozmawiam o ważnych i mniej ważnych sprawach, czasami pomilczę jak trzeba, pośmieję się, ewentualnie tylko uśmiechnę bo są takie dni kiedy w środku mnie rozpierdala. 
Ludzie bywają mili ale bywają też strasznie zawistni, dwulicowi i w ogóle okazują się być największymi debilami na świecie. 
A może to ze mną jest coś nie tak?
Czasami może i jest... W sumie ciężko mi to określić, no bo jak wydawać opinię o samym sobie?
Jak powiem coś złego to zaraz będzie, że mam niską samoocenę, a jak się pochwalę to będzie, że się wychwalam. 
Pora szukać nowej pracy, pora szukać czegoś co mi przyniesie satysfakcję. 
Tylko co to jest? Chyba nie odnalazłam jeszcze swojej drogi. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Miało być inaczej... Całkowicie inaczej. 
Muszę się wybrać na zakupy. 
Tak - zakupy są dobre na wszystko, prawda?
Ktoś jest chętny?

piątek, 3 maja 2013

Majówkowo

Od 3 dni trwa długi weekend, mimo, że pogoda za oknem nie nastraja bo deszcz pada i pada to wczoraj o 6;30 trzeba było zwlec się z łóżka, ubrać się i ruszyć w kierunku pracy. 
Ciężko było, oj ciężko. W pewnym momencie w głownie świtała myśl "A może zadzwonię i wezmę urlop na żądanie?!" Jednak zdrowy rozsądek się odezwał i wstałam, poszłam, trochę popracowałam, trochę się ponudziłam, ze znajomymi pośmiałam. Czas do 15 szybko minął.
A później był czas na całkowity reset. 
Zresetowałam się! A jak! Nawet deszcz, mokre włosy, mokry płaszcz i zimny kamień pod urzędem wojewódzkim mi nie przeszkadzał ;)
Naładowałam się pozytywnie, wyśmiałam się za wszystkie czasy. 
Teraz pora działać z planami dalej. 
Pora zająć się akcją zbierania pieniędzy dla Agi, zorganizowaniem Dnia Dziecka, zebrania się i pójścia w końcu do fryzjera ;)
Czeka mnie mała rewolucja na głowie! Ale... co to do końca będzie to sama nie wiem! 
Oddam moje długie włosy w ręce fryzjerów!
A tymczasem idę dalej nic nie robić :)


PS. Trzymajcie kciuki za moją Magdalenkę! Dziś wyrusza do Warszawy spełniać swoje marzenia!
Jutro Festiwal Zaczarowanej Piosenki. 
Mam nadzieję, że się dostanie do finału! Musi się dostać!

środa, 1 maja 2013

Nostalgicznie

Za 30 minut godzina 01;00 a ja zamiast spać to myślę nad wieloma sprawami, zastanawiam się dlaczego różne sytuacje ułożyły się tak a nie inaczej, żałuję, że nie można cofnąć czasu. 
Od wczoraj miałam dużo wolnego. Pobyłam sama ze sobą, ze wspomnieniami, z planami i pytaniami. 
Z jednej strony było mi to potrzebne, a z drugiej... Z drugiej strony żałuję zatraconych znajomości, przyjaźni, planów na przyszłość. Żałuję tego co miało się wydarzyć a się nie wydarzyło. 
Jest też kilka sytuacji, które się wydarzyły i ich żałuję, lecz tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. 
Wczoraj też była 4 rocznica śmierci Babci. To już tyle lat minęło, a ja czasami tak bardzo tęsknię...
Chciałabym móc cofnąć czas i przeżyć te chwile na wsi jeszcze raz. 
Moja rodzina nie jest idealna, lecz to właśnie z Nią miałam bardzo dobry kontakt. 
Spędzałam tam każde wakacje, święta, ferie, sylwester. 
Teraz już tego nie ma... Tak po prostu...
Wczoraj poczułam się też wyjątkowo samotna. 
Potrzebowałam kogoś żeby z kimś pobyć, pogadać, nie było nikogo...
Zatęskniłam za Hanią i Szymkiem... A dziś, gdy Szymi zadzwonił i spytał kiedy przyjadę i dlaczego mnie nie ma bo on na mnie czeka to ukradkiem kilka łez poleciało...
Wyjątkowo chciałam pojechać do domu....
Dziś cały dzień spędzony w łóżku w piżamie z laptopem na kolanach. 
Przez te dwa dni mimo, że tylko internetowo to była ze mną Magdalenka <3
Porozmawiałyśmy sobie o ważnych i mniej ważnych sprawach, posłuchałam piosenek w jej wykonaniu, pośmiałyśmy się z naszych śmiesznych i trochę strasznych przygód. 
Poczułam, że jest, zapewniała, że będzie już zawsze. 
Dziękuję Mała za te godziny! :) Na prawdę dużo mi one dały.