sobota, 16 marca 2013

Sobotni dzień

Wczoraj wieczorem przyjechałam do rodziców, chciałam się zobaczyć z Hanią i Szymkiem bo dwa tygodnie bez rozmowy z nimi, łobuzowania i przytulania to długo, więc się ciotka stęskniła :)
Równo godzina 8;00 zostałam obudzona przez dzieciaki i spędziliśmy razem cały dzień.

Byłoby cudownie gdybym się źle nie poczuła ok 13... 
Ostatnio dzieją się złe rzeczy... Jak pójdę do lekarza to nie wiem od czego mam w ogóle zacząć. 
Nagle opadam z sił i sił brakuje dosłownie na wszystko.
Nawet na podniesienie kubka z herbatą. 
Ja wiem, że dobrze nigdy nie będzie ale niech ktoś coś z tym zrobi...
Bo na dłuższą metę tak się nie da żyć...
Dzień się jeszcze dobrze nie zaczął a ja już jestem zmęczona. 
Wstaję rano zmęczona i gdybym tylko mogła to bym nie wychodziła z łóżka.
Może to te wszystkie leki tak na siebie oddziałowują?
Strasznie boli też mnie nerka. Mam wrażenie, że zaraz wyjdzie sobie na spacer.

Chcę już nowy dzień, nowy tydzień. Nowe siły, nowe decyzje.

Jak dobrze, że ta moja chrześnica jest taka mądra. Widziała, że źle się czuję.
Zawołała mnie żebyśmy się razem położyły, poprzytulały, przykryły kocem, włączyły Króla Lwa i tak trwały wtulone w siebie i wsłuchujące się w bicie swoich serc. 
H. tylko co jakiś czas się upewniała, że u mnie jest okej.
Słuchałam jak bije jej to mocne, zdrowe serducho i po raz kolejny zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo ją kocham. Jakim ona jest mądrym dzieckiem.

A propo serducha. Hania mówi dziś coś takiego:
- widzę, że jesteś zmęczona. Ty masz dwa serca. Jedno naprawione, drugie zepsute. Niech to naprawione działa najlepiej i już się nie męcz.
 <3 KOCHAM NAJMOCNIEJ!







A Wy nie bójcie się pisać komentarzy :) Widzę, że coraz więcej Was tu zagląda. Dajcie znać co u Was :)

1 komentarz:

  1. Na FB:
    Marta pisze: zw, muszę wyprowadzić nerkę na spacer.

    Przepraszam za marne poczucie humoru. Jest późno, piszę tekst na wczoraj i zajrzałam na chwilę żeby się oderwać od tej wciąż dość pustej kartki w Wordzie.
    Wybaczysz??? :)

    OdpowiedzUsuń