sobota, 27 kwietnia 2013

Nic nie robienie...

Jestem w domu, nic nie robię, bawię się z dzieciakami, chodzę na plac zabaw, jadę na budowę zobaczyć jak się ma dom mojej S. 
Jem obiad przygotowany przez mamę. Oglądam filmy, patrzę przez okno na padający deszcz i kałuże robiące się na chodniku.
Pierwszy raz od dawna nie robię NIC. 
Tego potrzebowałam.
Potrzebowałam się przytulić do H&Sz. Potrzebowałam powiedzieć im, że ich kocham najbardziej na świecie i usłyszeć, że za mną tęsknili. 
Szymek po raz kolejny upewnił się, że mam już naprawione serduszko.
A propo serduszka - śniło mi się dzisiaj, że... byłam w szpitalu i czekałam na przeszczep!
Jak się obudziłam to przez moment się zastanawiałam gdzie jestem. 
W domu, w mieszkaniu czy w szpitalu. Okazało się, że jestem tam gdzie zasnęłam :)

Zatem żegnam się z Wami życząc miłego weekendu :) Ja idę kontynuować moje nic nie robienie :-)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty!

Obiecałam pisać w miarę regularnie a tu ostatni post jest z 1 kwietnia, czyli równe 20 dni temu. 
Na pisanie po prostu nie starcza mi czasu. 
Cały czas coś się dzieje, atrakcji mi nie brakuje ;)
Albo dostarcza mi je życie, albo ludzie, których spotykam na swojej drodze.
Doświadczyłam pierwszego dużego ataku padaczkowego w miejscu publicznym, dzięki niemu poznałam przemiłych panów ratowników :)
Za mną również kolejna przeprowadzka - poprzednie mieszkanie okazało się być.... wielką pomyłką.
Jednak o zachowaniu ludzi, które nadal mnie zdumiewa może w innym wątku.
Na nowym mieszkaniu podoba mi się o wiele bardziej - okolica ładniejsza, za rogiem park, który darzę wielką sympatią i przede wszystkim to jest blisko do Katarzynki :) 
We Wrocławiu nastała wreszcie piękna wiosna, nie wiem jak reszta naszego społeczeństwa, lecz ja już straciłam jakąkolwiek nadzieję, że kiedyś ta wiosna nadejdzie. 
A tu proszę! Na dworze +20 st, słoneczko i od razu chce się żyć!

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Święta, święta i po świętach

Były święta i nie ma świąt. Tak na dobrą sprawę wcale ich nie odczułam. Na dworze zimowa aura, w telewizji leciał "Kevin" a moi sąsiedzi z bloku na przeciwko mieli Bożonarodzeniowe lampki na balkonie. 
Może zamiast Wielkiej Nocy miało być Boże Narodzenie? ;)
W końcu jesteśmy już po końcu świata i coś się pozmieniało? ;-)
Wielki tydzień spędziłam w pracy, wiec przygotowań jakichkolwiek brak. 
W piątek wieczorem doturlałam się do domu, w sobotę moja aktywność zakończyła się na zrobieniu krokietów i zabawy z dzieciakami. 
Niedziela - niemalże cały dzień przespałam. Spałam, jadłam, piłam, spałam, obejrzałam jakiś film i znów spałam. Tego mi było trzeba. 
ODPOCZYNKU!
A dziś... Dziś w południe przyszła siostra z rodziną, spędziliśmy kilka rodzinnych chwil, później przyjechał brat, lecz z nimi się tylko przywitałam i trzeba było już zmykać na autobus...
Lecz na koniec mój bratanek mocno się do mnie przytulił i powiedział "Kocham Ciebie Ciociu!" Najpiękniejsze słowa, które można usłyszeć od dziecka!
Wiadomo, że są szczere i bez oczekiwania czegokolwiek w zamian!
Więc z domu wyszłam zadowolona. 
Resztę dzisiejszego popołudnia, oraz wieczoru spędziłam w miłym towarzystwie znajomej. 
Pogadałyśmy, wypiłyśmy winko, zjadłyśmy sernik i zanim się spostrzegłam na dworze zrobiło się ciemno a na zegarku wybiła godzina 21;30. 
Trzeba było się zbierać do wyjścia.
Jutro czeka mnie kolejna wizyta u hematologa, zależnie od tego co powie dr. Staś to neurolog i do pracy. 
Być może będzie już włączone leczenie antykoagulantami... Wtedy moje życie czeka mała rewolucja.
Na razie o tym nie myślę, co ma być to będzie, jutro się okaże.
A teraz życzę Wam dobrej nocy i pokazuję mojego najprzystojniejszego bratanka! <3