Lubie dni takie jak ten.
Było tak beztrosko, niczym się nie martwiłam, mogłam się odstresować, czasami nawet zapominam, że coś mi jest.
Nauczyłam się już żyć z bólem, nawet jak boli bardzo to już daję radę.
Pojechałam dziś odwiedzić wychowawców z internatu, pytali co słychać, jak sobie radzę, jak zdrowie.
Na to ostatnie naciskali najbardziej.
W sumie to każdego dnia jest poruszany temat mojego stanu zdrowia, mojego samopoczucia, moich szans na dalsze w miarę normalne życie. I pyta o to niemalże każdy.
Niektórym to się może wydawać dziwne.
Na pewno jakaś część ludzi myśli sobie "Ona o niczym więcej nie potrafi rozmawiać, tylko te choroby, szpitale, operacje..."
Już dawno temu zauważyłam, że osoby chore/niepełnosprawne obracają się w środowisku takich osób i dla nich rozmowy na pewne tematy to całkiem coś normalnego.
Inni nawet tych tematów nie poruszają.
Wiem, że jestem trochę "inna" od ludzi w moim wieku.
Wiem, że nasze życie się różni, że mamy inne poglądy na świat, inaczej dostrzegamy piękno, inaczej cieszymy się z chwili obecnej, inne rzeczy są dla nas priorytetem.
Jednak ja tak samo jak inni lubię wyjść gdzieś w niedzielę z przyjaciółmi, śpiewać w miejscu publicznym tak, aby wszyscy słyszeli, śmiać się z całych sił siedząc na ławce w galerii handlowej, robić zdjęcia w dziwnych miejscach, szukać wiosny tam gdzie jej jeszcze nie ma.
Lubię żyć. Tak po prostu :-) Chociaż wiele lekarzy prorokowało, że już mnie na tym świecie nie będzie.
Jednak ja jestem.
Jestem, spełniam swoje marzenia, ponoszę porażki, śmieję się do rozpuku i płaczę z bezsilności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz