Od 3 dni trwa długi weekend, mimo, że pogoda za oknem nie nastraja bo deszcz pada i pada to wczoraj o 6;30 trzeba było zwlec się z łóżka, ubrać się i ruszyć w kierunku pracy.
Ciężko było, oj ciężko. W pewnym momencie w głownie świtała myśl "A może zadzwonię i wezmę urlop na żądanie?!" Jednak zdrowy rozsądek się odezwał i wstałam, poszłam, trochę popracowałam, trochę się ponudziłam, ze znajomymi pośmiałam. Czas do 15 szybko minął.
A później był czas na całkowity reset.
Zresetowałam się! A jak! Nawet deszcz, mokre włosy, mokry płaszcz i zimny kamień pod urzędem wojewódzkim mi nie przeszkadzał ;)
Naładowałam się pozytywnie, wyśmiałam się za wszystkie czasy.
Teraz pora działać z planami dalej.
Pora zająć się akcją zbierania pieniędzy dla Agi, zorganizowaniem Dnia Dziecka, zebrania się i pójścia w końcu do fryzjera ;)
Czeka mnie mała rewolucja na głowie! Ale... co to do końca będzie to sama nie wiem!
Oddam moje długie włosy w ręce fryzjerów!
A tymczasem idę dalej nic nie robić :)
PS. Trzymajcie kciuki za moją Magdalenkę! Dziś wyrusza do Warszawy spełniać swoje marzenia!
Jutro Festiwal Zaczarowanej Piosenki.
Mam nadzieję, że się dostanie do finału! Musi się dostać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz