niedziela, 24 lutego 2013

Szpitalna niedziela

Ptyś nadal w szpitalu... Jednak to nie zmienia faktu, że może być całkiem przyjemnie! 
Świetlica była opanowana przez nas przez cały dzień, został tam poruszony niemalże każdy temat, zaczynając od błahostek kończąc na śmiertelnie poważnych sprawach. 
Jedzenie też było bardzo różnorodne, ciastka, chipsy, kurczak, ziemianki, napoleonka, kanapka z pieczenią, herbata, pepsi :D 
Był śmiech do rozpuku i chwilami oczy pełne łez z bezradności. 
Były wspomnienia i plany na najbliższą i trochę dalszą przyszłość.
Lubię takie dni jak ten, lubiłabym go jeszcze bardziej gdyby to nie był szpital.
Jednak szpitale to czasami nasz drugi dom...
Najważniejsze to nie być w tym wszystkim samemu. 
Ja mam Ptysia i Ptyś ma mnie :)
Razem przetrwamy! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz